"Ach, cóż to byłby za kraj, gdyby nieustannie w nim padało. Gdyby nieustannie padało na owadzie przęsła kolejki w Wuppertalu, na błotnisty plac w Bingen, na pasy startowe w Tempelhof, na zielone mundury glin, na granatowe kolejarzy, na żółte wózki listonoszy, na parasole organizatorów spotkań, na srebrne grzbiety pociągów ICE, na bruk, na asfalt, na cały kraj, na wszystko". Taką miałem wizję: Niemcy w deszczu. Nie wiem, skąd mi się to wzięło. Może przeczuwałem, że deszcz rozmyje i rozmaże ostre kontury tego kraju, i nada mu nieco słowiańskiego liryzmu? Że go trochę rozmamła, rozkrochmali, że narobi błota, zacieków i kałuż. Że czarni, greccy, bałkańscy i środkowoeuropejscy taksówkarze w kremowych mercach będą wzbijać na ulicach radosne fontanny, nie bacząc na te wszystkie garnitury i kiecki za ich dwie taryfiarskie pensje. Jednym słowem, miałem – zdaje się – antropologiczną wizję wód, które przywracają pierwotny porządek, przedwieczną harmonię oraz równość i braterstwo. Wyobrażałem sobie, że w deszczu trudniej być Niemcem, a znacznie łatwiej Polakiem.
Andrzej Stasiuk, Dojczland, Wołowiec 2007
"Ah, che paese sarebbe se piovesse tutto il tempo. Se piovesse senza sosta sul viadotto a forma di insetto di Wuppertal, sulla piazza fangosa di Bingen, sulle piste di volo di Tempelhof, sulle uniforme verdi dei poliziotti, sulle uniformi blu mare dei ferrovieri, sui carrelli gialli dei postini, sugli ombrelli degli organizzatori di manifestazioni, sul dorso argentato degli ICE, sui pavés, sull'asfalto, su tutto il paese, dappertutto". Tale era la mia visione: la Germania sotto la pioggia. Non so da dove mi venisse. Mi figuravo forse che la pioggia dilavasse e sfumasse i contorni troppo netti di questo paese e che gli conferisse un po' di lirismo slavo? Che lo rammollisse un po', che lo deridesse, che producesse fango, pozzanghere, macchie. Che i conducenti di taxi neri, greci, balcanici e centroeuropei sollevassero con le loro Mercedes color crema delle gioiose fontane per le strade, senza preoccuparsi di tutti questi abiti da uomo da mille marchi e di tutti questi abiti da donna che costavano il doppio del loro salario da autista. In una parola, avevo manifestamente una visione antropologica delle acque che portano l'ordine originale, l'armonia eterna, nonché l'uguaglianza e la fratellanza. Mi immaginavo che, sotto la pioggia, fosse molto più difficile essere un tedesco e molto più facile essere un polacco.
Una possibile versione da Andrzej Stasiuk, Mon Allemagne, Christian Bourgois éditeur, 2010, traduit du polonais par Charles Zaremba
(che poi, non deve piovere molto in Polonia, se l'ombrello non è un parapioggia, ma un parasole)
sabato 22 maggio 2010
Iscriviti a:
Commenti sul post (Atom)
Nessun commento:
Posta un commento